wizyta w zoo,ale taka bez waty cukrowej i balonów z helem:)o sesja na wariackich papierach: wyścig z czasem(łatwo się zapomina, że o tej porze roku słońce jakby szybciej zmyka), przebieranki na zimnie między klatką orangutana a wybiegiem dla strusi.. i wreszcie próba nawiązania dialogu ze zwierzakami, bo to one stanowiły integralną część kadrów.. Tym razem Ola na strusiowo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz